Tak! To już ten czas gdy niektórzy budzą się ze swojego lenistwa i stwierdzają, że coś w tym kierunku trzeba by przedsięwziąć. Niektórzy jeszcze z tym czekają by na trzy cztery dni przed robić milion rzeczy na raz. A ja w tym całym zamieszaniu siedzę i klecę ozdoby :) No dobrze, nie tylko, bo przecież sprzątanie, robienie pierniczków, uszek, to wszystko ma miejsce, ale trzeba z tego czerpać jakąś przyjemność, prawda?
W moim domowym zaciszu już jakiś czas temu powstały ozdóbki z masy plastycznej. Bardzo proste do wykonania. Rozwałkowałam masę, powycinałam kształty za pomocą foremek do ciastek, poodbijałam wzory i czekałam cierpliwie aż wyschną. Później tylko psiknięcie raz i drugie białym sprayem i gotowe! Można wieszać i dodawać je gdzie się komu podoba.
Wzięłam też w obroty maszynę i wyczarowałam proste lizaczki. Mam jeszcze problemy z hm, wykonywaniem zakrętów na tym sprzęcie, ale na szczęście w przypadku takiej formy tego nie widać ;) Teraz stoją jak widzicie w prostym szklanym wazoniku, ale zostało mi na szczęście jeszcze trochę materiału, więc w wolnej chwili doszyję takie same by zawiesić już na właściwym miejscu, czyli na choince. Jak nie zdążę na te święta to płakać nie będę, będą na następne ;)
Mam jeszcze kilka rzeczy do pokazania, w tym na przykład wieniec, jednak ciągle zapominam go sfotografować gdy mam dobre światło. Cóż, standard hehe. Pozdrawiam Was serdecznie. Mam nadzieję, że uda Wam się okiełznać te przed Bożonarodzeniowe szaleństwo :)
wtorek, 18 grudnia 2012
środa, 12 grudnia 2012
Skromnie, prezentowo. Nie śpię!
Tak, tak, nie zimuję. I chociaż zdarzają się takie chwilę, że marzy mi się zapadniecie w sen zimowy to szybko biorę się w obroty i odrzucam takie myśli. Przecież teraz tyle się dzieje! Bo przecież zima, śnieg, święta, mnóstwo rzeczy które można zrobić specjalnie na tę okazję! Nie, zdecydowanie nie można spać :)
W tym całym zimowym rozgardiaszu udało mi się wygospodarować chwilkę na zrobienie drobnych prezencików. Na początek coś co poleciało w prezencie dla mojej przyjaciółki. Jako, że jest studentką i lubi czytać zmajstrowałam jej zakładkę do książki. Do tego dołożyłam zeszyt w pięknej oprawie, który nieśmiało wystaje spod zakładki. Satynowy w kwiatowe haftowane wzory. I na koniec skrzydełka, które samodzielnie uszyłam z szablonu Tildy. Zapachowe, a jak!
Mamie i Babci również zrobiłam po parze skrzydełek; jak już robić coś takiego to tylko hurtem :)
Mam Wam do pokazania jeszcze trochę moim wyrobów, muszą one jednak poczekać na sfotografowanie. Jeśli nie jutro to w piątek na pewno to zrobię i oczywiście wrzucę na bloga. I tym razem na pewno już będzie full świątecznie :D
W tym całym zimowym rozgardiaszu udało mi się wygospodarować chwilkę na zrobienie drobnych prezencików. Na początek coś co poleciało w prezencie dla mojej przyjaciółki. Jako, że jest studentką i lubi czytać zmajstrowałam jej zakładkę do książki. Do tego dołożyłam zeszyt w pięknej oprawie, który nieśmiało wystaje spod zakładki. Satynowy w kwiatowe haftowane wzory. I na koniec skrzydełka, które samodzielnie uszyłam z szablonu Tildy. Zapachowe, a jak!
Mamie i Babci również zrobiłam po parze skrzydełek; jak już robić coś takiego to tylko hurtem :)
Mam Wam do pokazania jeszcze trochę moim wyrobów, muszą one jednak poczekać na sfotografowanie. Jeśli nie jutro to w piątek na pewno to zrobię i oczywiście wrzucę na bloga. I tym razem na pewno już będzie full świątecznie :D
środa, 5 grudnia 2012
W domowych pieleszach
Wpis trochę poniewczasie, ponieważ właściwie dotyczy weekendu... Ale co tam, trzeba pisać na spokojnie kiedy ma się czas a nie na szybciocha między jedną czynnością a drugą.
Uwielbiam takie wolne jakie mam za sobą. Po nich jestem wypoczęta i usatysfakcjonowana. O zadowoleniu nie wspominając! Cóż się działo? A działo się, oj działo!
Zacznę może od tego, że od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie maszyna do szycia. I jak się szybko okazało moja Babcia miała schowaną na dnie szafy całkiem niezłą sztukę! Starego, niezawodnego Łucznika, tego co to wszystko zszyje nie nagrzewając się zbytnio z wysiłku. Miód na moje serce :) Z pomocą taty i instrukcji Babci maszynka poszła w ruch. A wybierała się kilka dni bo część rzeczy trzeba było wymienić, wyczyścić, naoliwić, no, nieważne. Ale jest, udało się! Radość z pierwszej "własnoręcznie" uszytej rzeczy jest przeogromna, naprawdę polecam :) Co to było w moim przypadku? Jako, że Święta powoli do nas idą pomyślałam o rozetkach. Nie trzeba było długo się namyślać nad miejscem dla nich :) No właśnie, jak przymierzyłam tak zostały, już nie chciałam ich ściągać. Więc zdjęcia są jakie są, mam nadzieje, że wybaczycie mi to :D
Wśród tego całego maszynowego szału towarzyszył nam sielski domowy nastrój, który został wyczarowany przez mojego B. (no, i mnie troszkę też) za pomocą domowego chlebka. Nasz pierwszy! I już wiem, że nie ostatni. Żałuję tylko, że za pomocą monitora nie mogę wam przekazać jego smaku i zapachu. Coś niesamowitego.
Nawiasem mówiąc, dzisiaj spadł u nas pierwszy prawdziwy śnieg. Akurat w Mikołajki! Wiele mi do szczęścia nie potrzeba, więc cieszę się jak dziecko ;) Mam nadzieję, i życzę Wam tego by u Was taka radość również pojawiła się tego dnia jak i w nadchodzące. Ściskam! :)
Uwielbiam takie wolne jakie mam za sobą. Po nich jestem wypoczęta i usatysfakcjonowana. O zadowoleniu nie wspominając! Cóż się działo? A działo się, oj działo!
Zacznę może od tego, że od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie maszyna do szycia. I jak się szybko okazało moja Babcia miała schowaną na dnie szafy całkiem niezłą sztukę! Starego, niezawodnego Łucznika, tego co to wszystko zszyje nie nagrzewając się zbytnio z wysiłku. Miód na moje serce :) Z pomocą taty i instrukcji Babci maszynka poszła w ruch. A wybierała się kilka dni bo część rzeczy trzeba było wymienić, wyczyścić, naoliwić, no, nieważne. Ale jest, udało się! Radość z pierwszej "własnoręcznie" uszytej rzeczy jest przeogromna, naprawdę polecam :) Co to było w moim przypadku? Jako, że Święta powoli do nas idą pomyślałam o rozetkach. Nie trzeba było długo się namyślać nad miejscem dla nich :) No właśnie, jak przymierzyłam tak zostały, już nie chciałam ich ściągać. Więc zdjęcia są jakie są, mam nadzieje, że wybaczycie mi to :D
Wśród tego całego maszynowego szału towarzyszył nam sielski domowy nastrój, który został wyczarowany przez mojego B. (no, i mnie troszkę też) za pomocą domowego chlebka. Nasz pierwszy! I już wiem, że nie ostatni. Żałuję tylko, że za pomocą monitora nie mogę wam przekazać jego smaku i zapachu. Coś niesamowitego.
Nawiasem mówiąc, dzisiaj spadł u nas pierwszy prawdziwy śnieg. Akurat w Mikołajki! Wiele mi do szczęścia nie potrzeba, więc cieszę się jak dziecko ;) Mam nadzieję, i życzę Wam tego by u Was taka radość również pojawiła się tego dnia jak i w nadchodzące. Ściskam! :)
piątek, 30 listopada 2012
Chustecznik nr 3 i Żyd
To już ostatni chustecznik. Póki co ;) Miałam w planach zrobić trzy, a teraz jeśli się pokaże to sporadycznie. Na koniec zostawiłam sobie pudełeczko, które stoi u mnie w pokoju i cieszy me oczy. Wiadomo, z ptakiem. Chyba jestem nienormalna...
A teraz czas na obraz. Zaszalałam i zrobiłam go na zielono. Nudno tak ciągle na smutno, brązowo. Też muszę mieć jakąś radość z malowania! Choć nie wiem czy inni to docenią ;) W każdym razie chciałabym zmienić repertuar, marzy mi się seria małych aniołków, jeśli uda mi się zagospodarować trochę czasu to ruszam do pracy. Ale święta idą, więc zobaczymy jak to się ułoży.
Ściskam Was mocno!
A teraz czas na obraz. Zaszalałam i zrobiłam go na zielono. Nudno tak ciągle na smutno, brązowo. Też muszę mieć jakąś radość z malowania! Choć nie wiem czy inni to docenią ;) W każdym razie chciałabym zmienić repertuar, marzy mi się seria małych aniołków, jeśli uda mi się zagospodarować trochę czasu to ruszam do pracy. Ale święta idą, więc zobaczymy jak to się ułoży.
Ściskam Was mocno!
sobota, 24 listopada 2012
Renifery
Zostało 30 dni do świąt! Niektórzy kiedy to sobie uświadomią mogą zacisnąć pięści/ wpaść w panikę/ powiedzieć coś po łacinie/lub jak moja mama wywalą język i powiedzą "ble" ... albo tak jak ja uśmiechną się lub krzykną z radości. Ja uwielbiam święta. Mimo wielu przeciwności po drodze i jakąś niechęcią z tym tematem w mojej rodzinie ja zawsze się na nie cieszę i szykuję.
Jedną z części tych przygotowań jest przygotowywanie ozdób. Nie ma większej radości niż widzieć jak świat wokół pięknieje właśnie za twoją sprawą. Cudowne :) Powiem Wam, i tu ktoś może popukać się w czoło, że część ozdób, które w najbliższym czasie pokażę, powstawała jeszcze przed wakacjami. No cóż, tak już mam ;)
Przed Wami renifery, prawie cały zaprzęg Świętego Mikołaja. Zrobione z filcu, z haftowaną nieudolnie śnieżynką :D Tylko dlaczego białe a nie brązowe? Hm... Właściwie nie wiem, chyba dlatego, że tak są bardziej eleganckie. I kojarzą się ze śniegiem. O!
Jeśli ktoś chce wykonać takie same udostępniam szablon.
Chciałabym jeszcze powitać nowe osóbki przeglądające mojego bloga. Bardzo się cieszę, że jesteście :)
Pozdrawiam Was serdecznie, mam nadzieję, że Wy również cieszycie się z nadchodzących świąt Bożego Narodzenia :)
Jedną z części tych przygotowań jest przygotowywanie ozdób. Nie ma większej radości niż widzieć jak świat wokół pięknieje właśnie za twoją sprawą. Cudowne :) Powiem Wam, i tu ktoś może popukać się w czoło, że część ozdób, które w najbliższym czasie pokażę, powstawała jeszcze przed wakacjami. No cóż, tak już mam ;)
Przed Wami renifery, prawie cały zaprzęg Świętego Mikołaja. Zrobione z filcu, z haftowaną nieudolnie śnieżynką :D Tylko dlaczego białe a nie brązowe? Hm... Właściwie nie wiem, chyba dlatego, że tak są bardziej eleganckie. I kojarzą się ze śniegiem. O!
Jeśli ktoś chce wykonać takie same udostępniam szablon.
Chciałabym jeszcze powitać nowe osóbki przeglądające mojego bloga. Bardzo się cieszę, że jesteście :)
Pozdrawiam Was serdecznie, mam nadzieję, że Wy również cieszycie się z nadchodzących świąt Bożego Narodzenia :)
czwartek, 22 listopada 2012
Spore zaległości oraz wyróżnienia :)
Witam!
Ale się urządziłam. Od jakiegoś czasu nie mam jak przysiąść do bloga. I takie zaległości się porobiły! Okazało się, że w tak zwanym międzyczasie dostałam dwa wyróżnienia. Dziewczyny, to szalenie miłe!
Wyróżenie przyleciało od Panny Kropki oraz od Monique. Dziękuję :*
Co to za wyróżnienie? Pozwólcie, że posłużę się cytatem ;)
"Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie."
No to pora przejść do wyróżnień! Otrzymują je:
I moje pytania do Was:
Od Panny Kropki:
Ale się urządziłam. Od jakiegoś czasu nie mam jak przysiąść do bloga. I takie zaległości się porobiły! Okazało się, że w tak zwanym międzyczasie dostałam dwa wyróżnienia. Dziewczyny, to szalenie miłe!
Wyróżenie przyleciało od Panny Kropki oraz od Monique. Dziękuję :*
Co to za wyróżnienie? Pozwólcie, że posłużę się cytatem ;)
"Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie."
No to pora przejść do wyróżnień! Otrzymują je:
- W altance
- W sepii
- Szelmostwa lisa
- Handmade by alex
- Różany zakątek
- Decoupage wieczorową porą
- Groszkowo mi
- Kiedy budzi się o...
- Pracownia Foggi
- DECU Style
- Dorgia
I moje pytania do Was:
- Morze czy góry?
- Książka czy telewizja?
- Twój sposób na chandrę to...
- Ulubiony utwór muzyczny?
- Jeśli tatuaż to jaki?
- Samotność czy towarzystwo?
- Lody czy ciastka?
- Ulubiona potrawa?
- Dzień czy noc?
- Ulubiony kolor?
- Jeśli zwierze to...
Od Panny Kropki:
- Jakie masz zwierzątko ? Kotkę o artystycznym imieniu Wena.
- Co lubisz robić najbardziej? Oj, ostatnio tyle rzeczy! Jednak od zawsze moją miłością było rysowanie czy tez malowanie. Obecnie prócz tworzenia rysunków powstają też różne rzeczy typu HandMade, czyli filcowe ozdóbki, dekupaże i inne (nie)przydasie ;) Ach, zapomniałabym! A między tym wszystkim są książki, które nie czytam, ale pochłaniam.
- Czy jesz zupę łyżką czy widelcem? Zdecydowanie łyżką ;)
- Wolisz Kropki czy paski? W tej kwestii jestem kompletnie niezdecydowana. Ale kobietom ponoć wolno...
- Filiżanka czy kubek ? Kubek. Duży!
- Spodnie czy sukienka? Spodnie. Choć bardzo się staram pomału przechodzić na sukienki.
- Wolisz batonik czy cukierki ? Zdecydowanie batonik. Cukierków praktycznie nie jadam.
- Ulubiony program w TV? Hm... Wszystkie inspirujące, czyli o gotowaniach, sprzątaniach, metamorfozach. Żadnych seriali.
- Twój sposób na leniwego Pana samca ? Naprawdę ładnie poprosić. Ewentualnie pokazać, że zupełnie sobie nie radzę, ale to już w skrajnych przypadkach ;)
- Wolisz zamki czy guziki ? Zamki są szybsze, ale guziki ładniejsze... Oj, zależy od okoliczności ;)
- Twój najpiękniejszy sen lub marzenie? Latanie w przestworzach. Zawsze kiedy budzę się po takim śnie, żałuję, że to już koniec i trzeba wstać...
- Spodnie czy spódniczka? Zdecydowanie spodnie. Choć z tym walczę.
- Rano czy wieczór? I to i to. Z rana jest przyjemny spokój, a wieczorem czas na rzeczy, które się lubi.
- Muzeum czy pub? Muzeum (nudziara, wiem ;) )
- Ulubiony program w tv lub serial? j.w.
- Jakaś informacja o tobie, która mogłaby zaskoczyć? Mam balkonowy lęk wysokości.
- Polecana przez ciebie książka? Ojjj, tyle tego jest! Ale warto zajrzeć do "Tam gdzie spadają Anioły" D. Terakowskiej. Poza tym wszelakie baśnie i nieśmiertelny "Władca Pierścieni".
- Rękodzieło to dla ciebie... Sposób na życie. Nie tylko mam to co mi się podoba, ale robię to co lubię i na bieżąco odkrywam swoje możliwości i postępy.
- Co cię potrafi wyprowadzić z równowagi? Głupota ludzka.
- Gdybym wygrała szóstkę w lotku to... Oooo tak! Nowa chata, podróże, organizacje charytatywne, moc prezentów (dla siebie i innych),... i to nie koniecznie w tej kolejności ;)
- Miejsce, które chciałabym zobaczyć to... Luwr oraz muzeum w Pradze, gdzie wystawione są prace A. Muchy.
- Moim skrytym marzeniem jest... A to już skryte marzenie ;)
środa, 7 listopada 2012
Chustecznik nr 2
Witam! Kolejna odsłona mojej chustecznikowej serii. Tym razem chciałam by było wesoło, energetycznie, ... i kuchennie. Stąd wesołe owoce. Niestety, jak zapewne każdy się od razu dopatrzy, "dekupaż" serwetkowy nie jest moją mocną stroną. Ale jak to mówią, trening czyni mistrza, prawda? Mam nadzieję :D
Ciągle szukam sposobu jak tu ładnie i bez zagnieceń nakładać serwetki. Słyszałam coś o jakimś kleju, który się wpierw kładzie, a następnie wzór i jest równo. Albo o metodzie na żelazko. Hm, brzmi ciężko... Ktoś coś wie, ktoś pomoże? ;)
A teraz troszkę z innej beczki. Za oknami ostatnio roi mi się od sikorek. Uwielbiam je! Aż miło popatrzeć jak skubią słoninkę lub tańczą obok miseczki z ziarnami. Pomyślałam sobie, że zrobię im zdjęcia, w końcu są na wyciągnięcie ręki. Proste, prawda? Otóż nie! Kiedy ma się takiego wszędobylskiego kociaka jak ja mam nic nie jest proste :D Jak tylko podchodzę do okna wskakuje na parapet i czeka. Lub molestuje okiennice by dać znać, że ona chce i MUSI wyjść! Teraz, natychmiast! A jak się okno otworzy to sikorek już nie ma... Ale pozostaje kot, który również jest naiwnie zdziwiony brakiem koleżków zza okna.
Widzicie te kropeczki na szybie? To "nosowe stemple" mojej kici ;)
Ciągle szukam sposobu jak tu ładnie i bez zagnieceń nakładać serwetki. Słyszałam coś o jakimś kleju, który się wpierw kładzie, a następnie wzór i jest równo. Albo o metodzie na żelazko. Hm, brzmi ciężko... Ktoś coś wie, ktoś pomoże? ;)
A teraz troszkę z innej beczki. Za oknami ostatnio roi mi się od sikorek. Uwielbiam je! Aż miło popatrzeć jak skubią słoninkę lub tańczą obok miseczki z ziarnami. Pomyślałam sobie, że zrobię im zdjęcia, w końcu są na wyciągnięcie ręki. Proste, prawda? Otóż nie! Kiedy ma się takiego wszędobylskiego kociaka jak ja mam nic nie jest proste :D Jak tylko podchodzę do okna wskakuje na parapet i czeka. Lub molestuje okiennice by dać znać, że ona chce i MUSI wyjść! Teraz, natychmiast! A jak się okno otworzy to sikorek już nie ma... Ale pozostaje kot, który również jest naiwnie zdziwiony brakiem koleżków zza okna.
Widzicie te kropeczki na szybie? To "nosowe stemple" mojej kici ;)
Pozdrawiam Was serdecznie, nie dajmy się listopadowej chandrze i szukajmy przyjemności w drobiazgach :)
sobota, 27 października 2012
Zaćwierkały trzy wróbelki
Wiem, wiem, znów ptaki a mówiłam o chustecznikach. No nie mam nic na swoją obronę poza tym, że tu zdjęcia powstały od razu a tam niestety, hm, zbieram się w sobie ;) Poza tym zapomnijmy na chwilę o zimnie i tym do czego może prowadzić a skupmy się na przyjemnościach!
Jakiś czas temu przeglądając tę kopalnię jaką jest internet niespodziewanie trafiłam w te progi. Zakochałam się i powiedziałam "muszę je mieć!"
Wróbelki, słodkie, milutkie, filcowe. Rozbrajające. To są te przymiotniki, które przyszły mi na myśl gdy je zobaczyłam, zwłaszcza ten nieopatrznie wymieniony jako ostatni. Musiałam tylko dokupić odpowiednie kolory filcu i do roboty! Chociaż nie było to proste, ponieważ mój czas wolny jest niemiłosiernie skurczony do niezbędnego minimum (czyli tych kilka minut, które udaje mi się wygospodarować przed pracą). No dobrze, konkrety! Jak wyszło? Tak wyszło :D
Niestety, albo i stety, nie nacieszyłam się nimi zbyt długo. Już następnego dnia pofrunęły wraz z moją mamą do pracy by cieszyć jej oczy. Szybko zrobiłam im więc zdjęcia i pomachałam na dowidzenia. Ale co tam, mogę przecież zrobić następne, a co ;)
Wobec tego pozdrawiam Was ćwierkająco i mam nadzieję, że częściej będę zaglądać na bloga bo cieniutko z tym... :***
Jakiś czas temu przeglądając tę kopalnię jaką jest internet niespodziewanie trafiłam w te progi. Zakochałam się i powiedziałam "muszę je mieć!"
Wróbelki, słodkie, milutkie, filcowe. Rozbrajające. To są te przymiotniki, które przyszły mi na myśl gdy je zobaczyłam, zwłaszcza ten nieopatrznie wymieniony jako ostatni. Musiałam tylko dokupić odpowiednie kolory filcu i do roboty! Chociaż nie było to proste, ponieważ mój czas wolny jest niemiłosiernie skurczony do niezbędnego minimum (czyli tych kilka minut, które udaje mi się wygospodarować przed pracą). No dobrze, konkrety! Jak wyszło? Tak wyszło :D
Niestety, albo i stety, nie nacieszyłam się nimi zbyt długo. Już następnego dnia pofrunęły wraz z moją mamą do pracy by cieszyć jej oczy. Szybko zrobiłam im więc zdjęcia i pomachałam na dowidzenia. Ale co tam, mogę przecież zrobić następne, a co ;)
Wobec tego pozdrawiam Was ćwierkająco i mam nadzieję, że częściej będę zaglądać na bloga bo cieniutko z tym... :***
niedziela, 21 października 2012
Chustecznik
Witam!
Ostatnio robiłam coś co może się przydać w tę aktualnie paskudną jesienną pogodę, choć mam gorąco nadzieję, że będzie obrastać kurzem ;) Mianowicie chusteczniki! Zrobiłam trzy (narazie), więc co jakiś czas pokażę wam jeden bo jak to mówią, co za dużo to niezdrowo.
Na pierwszy rzut idzie chustecznik z moim kochanym Alfonsem Muchą.
Jest biało- szary ze stonowanymi kolorystycznie ilustracjami. Wpierw myślałam, że nada się do kuchni bo marzy mi się na przyszłość białe wnętrze. Ale zdanie zmieniłam i wykonałam drugi, który pokażę Wam już niebawem. A ten znajdzie zastosowanie w innym miejscu. Ja wychodzę z założenia, że takich rzezy nigdy za wiele bo przecież nie używamy ich tylko przy przeziębieniach ;)
Pozdrawiam i życzę Wam miłej i naprawdę wypoczynkowej niedzieli :)
Ostatnio robiłam coś co może się przydać w tę aktualnie paskudną jesienną pogodę, choć mam gorąco nadzieję, że będzie obrastać kurzem ;) Mianowicie chusteczniki! Zrobiłam trzy (narazie), więc co jakiś czas pokażę wam jeden bo jak to mówią, co za dużo to niezdrowo.
Na pierwszy rzut idzie chustecznik z moim kochanym Alfonsem Muchą.
Jest biało- szary ze stonowanymi kolorystycznie ilustracjami. Wpierw myślałam, że nada się do kuchni bo marzy mi się na przyszłość białe wnętrze. Ale zdanie zmieniłam i wykonałam drugi, który pokażę Wam już niebawem. A ten znajdzie zastosowanie w innym miejscu. Ja wychodzę z założenia, że takich rzezy nigdy za wiele bo przecież nie używamy ich tylko przy przeziębieniach ;)
Pozdrawiam i życzę Wam miłej i naprawdę wypoczynkowej niedzieli :)
środa, 17 października 2012
Moja esencja jesieni...
Każdej z nas słowo jesień kojarzy się z czymś innym, a to z pięknymi złotymi liśćmi, z kasztanami i żołędziami z których można ze swoimi pociechami tworzyć zabawne ludziki. Z soczystymi jabłkami, z których później powstaną kompoty lub pachnące cynamonem szarlotki. Wymieniać można bez końca. U mnie niestety natarczywie wysuwają się na przód myśli o deszczach lub brakiem jakże potrzebnego mi słońca w dużych ilościach. Bardzo staram się z tym walczyć i szukać tych dobrych stron. No i jak to mówią "szukajcie a znajdziecie" :)
Dla mnie jesień oznacza orzechy. Zwłaszcza laskowe, które uwielbiam i na ich widok zawsze cieknie mi ślinka. A jak pomyślę o nich zatopionych w czekoladzie lub zmielonych i dodanych do jakiegoś ciasta... Ajajaj!
Uwielbiam swojego Dziadka do Orzechów. Mamy go odkąd pamiętam a i pewnie moja mama czy dziadkowie wiedzieliby więcej na jego temat. Uwielbiam takie przedmioty z duszą. I może nie jest najwygodniejszy w użyciu to nie zamieniłabym go na żaden inny.
Co jeszcze lubię w jesieni? Chyba ten moment kiedy moja kotka odczuwa (tak samo jak pańcia) brak słońca i tego ciepełka. Szuka wtedy go na naszych kolanach. A jak już na nie wskoczy, oczywiście uprzednio się przeciągając o krzesełko na którym siedzimy zaczyna dawać koncert mruczenia. Co jest niesamowicie przyjemne ;)
Pozdrawiamy Was więc bardzo mrucząco! Obyście znalazły własne dobre strony jesieni by każdego dnia choć przez chwilę się uśmiechać :)
Dla mnie jesień oznacza orzechy. Zwłaszcza laskowe, które uwielbiam i na ich widok zawsze cieknie mi ślinka. A jak pomyślę o nich zatopionych w czekoladzie lub zmielonych i dodanych do jakiegoś ciasta... Ajajaj!
Uwielbiam swojego Dziadka do Orzechów. Mamy go odkąd pamiętam a i pewnie moja mama czy dziadkowie wiedzieliby więcej na jego temat. Uwielbiam takie przedmioty z duszą. I może nie jest najwygodniejszy w użyciu to nie zamieniłabym go na żaden inny.
Co jeszcze lubię w jesieni? Chyba ten moment kiedy moja kotka odczuwa (tak samo jak pańcia) brak słońca i tego ciepełka. Szuka wtedy go na naszych kolanach. A jak już na nie wskoczy, oczywiście uprzednio się przeciągając o krzesełko na którym siedzimy zaczyna dawać koncert mruczenia. Co jest niesamowicie przyjemne ;)
Pozdrawiamy Was więc bardzo mrucząco! Obyście znalazły własne dobre strony jesieni by każdego dnia choć przez chwilę się uśmiechać :)
środa, 10 października 2012
Tulipany
Witajcie :)
Ostatnio przyjaciółka pytała się mnie czy dam radę namalować dla jej siostry obraz z kwiatami. Czemu nie? :) Stanęło na tulipanach. Były z nimi tyci perypetie ponieważ wpierw wydawały mi się takie... bez życia. Po prostu wazon z kwiatami. Ale wtedy jeszcze nie było tych kwiatków lekko pochylonych. Dodatkowo jak robiłam zdjęcia wogóle nie chciały oddać kolorów, które widniały w rzeczywistości na obrazie (a przyszła właścicielka mieszka kilkadziesiąt kilometrów ode mnie).
Suma-sumarum domalowałam owe boczne kwiatki i to małe serduszko leżące obok wazonika i od razu życia nabrało :D A najważniejsze jest to, że się podobało, co za tym idzie jestem strasznie zadowolona. Mam nadzieję, że będzie dobrze Ci służył w mieszkanku! :*
Jeszcze chciałabym tylko zaznaczyć, że kolory na zdjęciach dalej nie oddają rzeczywistości... Kwiaty są ładnie różowo- fioletowe. Jasne, żywe, nie żadne ciemne :( Przy fotografowaniu obrazów aparat się mnie niestety jeszcze nie słucha ;)
Pozdrawiam was serdecznie!
Ostatnio przyjaciółka pytała się mnie czy dam radę namalować dla jej siostry obraz z kwiatami. Czemu nie? :) Stanęło na tulipanach. Były z nimi tyci perypetie ponieważ wpierw wydawały mi się takie... bez życia. Po prostu wazon z kwiatami. Ale wtedy jeszcze nie było tych kwiatków lekko pochylonych. Dodatkowo jak robiłam zdjęcia wogóle nie chciały oddać kolorów, które widniały w rzeczywistości na obrazie (a przyszła właścicielka mieszka kilkadziesiąt kilometrów ode mnie).
Suma-sumarum domalowałam owe boczne kwiatki i to małe serduszko leżące obok wazonika i od razu życia nabrało :D A najważniejsze jest to, że się podobało, co za tym idzie jestem strasznie zadowolona. Mam nadzieję, że będzie dobrze Ci służył w mieszkanku! :*
Jeszcze chciałabym tylko zaznaczyć, że kolory na zdjęciach dalej nie oddają rzeczywistości... Kwiaty są ładnie różowo- fioletowe. Jasne, żywe, nie żadne ciemne :( Przy fotografowaniu obrazów aparat się mnie niestety jeszcze nie słucha ;)
Pozdrawiam was serdecznie!
piątek, 5 października 2012
Coś od siebie
Ostatnimi czasy życie toczy mi się w zawrotnym tempie. Właściwie cieszy mnie to, nie mam poczucia stagnacji i umykającego życia. Każdy dzień przynosi coś nowego, nieoczekiwanego. Uczy i skłania do przekraczania własnych granic.
Wczoraj np. było mi dane poznać cztery fantastyczne babeczki z którymi jechałam na pewne szkolenie do Bydgoszczy. Przesiedziałyśmy w aucie kilka godzin i przegadałyśmy tyle jakbyśmy się znały od lat. To niesamowite co ludzie niepozornie w sobie noszą. Cieszę się bo człowiek czasami sobie myśli, że jest sam, jego zainteresowania, kłopoty, przemyślenia są strasznie indywidualne a tu taka niespodzianka! Dziękuję dziewczyny! :)
A teraz coś od siebie. Jakiś czas temu (oj, chyba nawet sporo) tworzyłam tutorial na takiego oto koliberka, jak namalować w Photoshopie. Jeśli chcecie możecie i Wy! Nie wiem dlaczego moje malunki się kręcą wokół ptaków, chyba coraz bardziej zaczynam doceniać ich urodę na tym czasem surowym i bezwzględnym świecie... Ach, tylko byle bym nie zaczęła marudzić!TUTAJ znajdziecie stronkę na której zobaczycie w całości tutorial, również do ściągnięcia.
I jeszcze kilka zdjęć słońca z mojego daszku. Na idealne zakończenie tego ciemnego i deszczowego dnia.
Pozdrawiam was cieplutko i życzę wam mnóstwa słońca w te jesienne dni! :)
Wczoraj np. było mi dane poznać cztery fantastyczne babeczki z którymi jechałam na pewne szkolenie do Bydgoszczy. Przesiedziałyśmy w aucie kilka godzin i przegadałyśmy tyle jakbyśmy się znały od lat. To niesamowite co ludzie niepozornie w sobie noszą. Cieszę się bo człowiek czasami sobie myśli, że jest sam, jego zainteresowania, kłopoty, przemyślenia są strasznie indywidualne a tu taka niespodzianka! Dziękuję dziewczyny! :)
A teraz coś od siebie. Jakiś czas temu (oj, chyba nawet sporo) tworzyłam tutorial na takiego oto koliberka, jak namalować w Photoshopie. Jeśli chcecie możecie i Wy! Nie wiem dlaczego moje malunki się kręcą wokół ptaków, chyba coraz bardziej zaczynam doceniać ich urodę na tym czasem surowym i bezwzględnym świecie... Ach, tylko byle bym nie zaczęła marudzić!TUTAJ znajdziecie stronkę na której zobaczycie w całości tutorial, również do ściągnięcia.
I jeszcze kilka zdjęć słońca z mojego daszku. Na idealne zakończenie tego ciemnego i deszczowego dnia.
Pozdrawiam was cieplutko i życzę wam mnóstwa słońca w te jesienne dni! :)
sobota, 29 września 2012
Serducha i basen
Przy sobocie człowiek powinien już wchodzić w stan relaksu, bo to weekend, wolne, należyty odpoczynek. A co Szalona Ania robi? Zrywa się o piątej rano z cieplutkiego łóżka i biegnie na basen :D Mówię wam, to najlepsza pora na solidne pływanie! Na basenie prawie nikogo, spokój, bez pośpiechu... Ale teraz za to siedzę i przy każdym ruchu czuję swoje barki hehe. Ktoś może popukać się w czoło i pomyśleć "no fajnie, ale czym tu się chwalić?". Jestem z siebie dumna, ot co! I chcę obwieścić to całemu światu bo samozaparcie jest i perspektywa na przyszłość by to dalej robić również. No, ale dobrze, koniec samochwałki...
Chciałam wam pokazać coś co powstawało po kawałku i w konkretnym celu. Serducha! Moje pierwsze, gdyż rosłam w przeświadczeniu, że igła jest be a ja nie umiem i już! Ale kurczę, to wciąga :D
Wykonane są z naturalnego lnu i pociętej bluzki szukanej specjalnie na takie imprezy w szmateksach (swoją drogą te sklepiki to kopalnie unikatowych wzorów do takich maleństw. Polecam :) ). Przeznaczenie wszelakie. Każde serduszko z innym kolorem kokardki. W przyszłości, mam nadzieję niedalekiej, pokaże wam resztę robótek ;)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam was do szalonych zrywów by na ciele i duchu czuć się lepiej!
Chciałam wam pokazać coś co powstawało po kawałku i w konkretnym celu. Serducha! Moje pierwsze, gdyż rosłam w przeświadczeniu, że igła jest be a ja nie umiem i już! Ale kurczę, to wciąga :D
Wykonane są z naturalnego lnu i pociętej bluzki szukanej specjalnie na takie imprezy w szmateksach (swoją drogą te sklepiki to kopalnie unikatowych wzorów do takich maleństw. Polecam :) ). Przeznaczenie wszelakie. Każde serduszko z innym kolorem kokardki. W przyszłości, mam nadzieję niedalekiej, pokaże wam resztę robótek ;)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam was do szalonych zrywów by na ciele i duchu czuć się lepiej!
Subskrybuj:
Posty (Atom)