poniedziałek, 18 marca 2013

Stary niedźwiedź mocno śpi...

Stary niedźwiedź mocno śpi
Stary niedźwiedź mocno śpi
My się go boimy, na palcach chodzimy
Jak się zbudzi to nas zje
Jak się zbudzi to nas zje!

Pamiętacie tę piosenkę? Zabawa z czasów dzieciństwa gdzie uciekało się przed zbudzonym misiem.
A teraz wydaje mi się jakby to śpiewano o mnie. Myśl ta naszła mnie dzisiaj przypadkiem, w zasadzie nie wiem skąd mi się przypomniała. Ale widocznie musiała mi się przypomnieć skoro się pojawiła.

Otóż zimą ja śpię. A dokładniej od momentu kiedy skończy się Boże Narodzenie, wszystkie ozdoby są dawno zrobione, choinka też już rozebrana a ja czekam na pierwsze ciepłe promienie słońca. Może zabrzmi to patetycznie, ale ja właśnie dzieckiem słońca jestem. Gdy go nie ma, gdy brak tego przyjemnego uczucia ciepła na skórze, gdy otoczenie nie rozświetla jasna poświata ja po prostu egzystuję. I jak ten niedźwiedź śpię z małymi przerwami na jedzenie.
Gdy zbliża się luty markotnieję, gdy zbliża się marzec śpię, gdy zbliża się kwiecień jestem rozdrażniona. Nie mogę się skupić, znaleźć chęci do tworzenia czegokolwiek. Śpię. Ale nie dosłownie bo paradoksalnie moja podświadomość uważa, że sen w środku dnia to marnotrawstwo czasu. Więc śpi moja dusza a ja egzystuję.

Przepraszam wszystkich za moją ospałość, niezdecydowanie, huśtawki nastrojów. Jestem okropna, wiem. Sama siebie odstawiłabym w kąt i poszła się pobawić.
Ale budzę się. Powolutku, nieśpiesznie, ostrożnie. Pomału tworzę i się uśmiecham. Wstydzę się swojego stanu i natychmiastowo, chociażby na chwilę się poprawiam. Zbieram siły. I pomysły.
Więc teraz nie pozostaje mi nic innego jak w końcu zakasać rękawy i powolutku publikować moją pobudkę.

Od czego zacznę? Pomyślałam, że od kompletu, który niestety czeka na opublikowanie od kilku miesięcy. Mam nadzieję, że kiedyś będzie towarzyszył mi w kuchni przy Moich Chwilach z ciepłym stawiającym do pionu duszę i ciało napojem jakim jest (w moim przypadku) cappucino. Oczywiście komplet ten zawiera mój ukochany motyw. Kolory też szczególne bo radosne i stawiające na nogi.
Życzę Wam i sobie też by definitywnie odgonić tego śpiącego misia od siebie. By poddać się wiośnie i cieszyć się każdym nadchodzącym dniem :)

środa, 20 lutego 2013

Talerzyki

Odrabiam zaległości. Trochę zebrało mi się materiałów na posty, tylko czasu brakowało na sfotografowanie, obrobienie i opisanie wszystkiego :)
Zacznę od talerzyków. Wykonane techniką dekupażu. Muszę przyznać, że to mozolna praca. Nie cieżka, bo cóż ciężkiego jest w machaniu pędzelkiem, ale czasochłonna. Najtrudniejszy etap jest wtedy gdy trzeba czekać: aż wyschnie podkład, klej, następnie farba- jedna i druga warstwa, lakier, kolejne dwie warstwy (z czego jedna całkowicie schnie tydzień). Kończy się to tym, że takie rzeczy robię hurtowo co powoduje pewien zamęt i bałagan w moim pokoju. Ale cóż, efekt końcowy w zupełności nagradza wszystkie trudy i zniecierpliwienia ;)
Ok, do rzeczy. Tylko jeden jest dla mnie (łatwo się domyśleć który ;) ), reszta rozdana w prezentach.
Stwierdziłam, że nie było sensu rozbijać tego na kilka postów, zwłaszcza, że w najbliższej przyszłości nie planuję tego powtarzać. Ale nie mówię też, ze nie będę tego nie robić już wogóle ;)
Ściskam Was mocno! :*

niedziela, 3 lutego 2013

Lekko wiosennie

Witajcie!
Zaklinam wiosnę i małymi wesołymi akcentami sprowadzam ją do domu. Tym razem (lub znowu :D ) są to ptaszki i serducha. Szyte ręcznie.
Wzór ptaszków znalazłam O TUTAJ. Polecam! Są naprawdę proste w wykonaniu, nawet dla takiego laika jak ja :)
Niestety zdjęcia lekko przekłamały jeden kolor, który w rzeczywistości jeśli śliczny i bardzo energetyczny. Mianowicie guziczki i wstążeczki nie są czerwone, ale w potocznej mowie- w kolorze biskupim. 
Pozdrawiam Was cieplutko! A wiosna już tuż tuż :)

niedziela, 27 stycznia 2013

Lampiony

Dzisiaj coś na rozgrzanie :) Są to papierowe lampiony, które można wykonać bardzo łatwo i bardzo szybko. Niestety kiedy je robiłam nie byłam w stanie zrobić zdjęć krok po kroku, więc jeśli chcecie czytać dalej po prostu to opiszę.

Potrzebne będą:
  • Papier
  • Linijka
  • Cyrkiel
  • Spodek pod podgrzewacz
  • Nożyk do precyzyjnego cięcia/sklpel
  • Coś co sklejenia boków: taśma dwustronna, klej, zszywacz. Do wyboru.
  • Podgrzewacz 
Najlepiej mieć jakąś podstawkę pod podgrzewacze, by świeczuszki nie stały bezpośrednio na blacie. mierzymy obwód spodka, dodajemy ok. centymetra- półtora zapasu i mamy długość prostokąta. Szerokość jest indywidualna, jeśli chcecie wyższe mogą mieć 15 cm, niższe 8. Moje miały wymiary ok. 32x15 i 32x10 cm. Ja swoje prostokąty wycięłam z grubszego papieru, 160 gm.
Zaznaczamy środek prostokąta (nie bierzemy pod uwagę zapasu!) i za pomocą cyrkla promieniście rysujemy okręgi. Mogą mieć formę kwiatu lub takich, hm, promieni. Wycinamy nożykiem i odginamy na zewnątrz.
Można też wogóle zrezygnować z zabawy cyrklem i narysować własne wzory.
Na koniec sklejamy boki i cieszymy się nowym lampionikiem ;)

Ja wiem, jakość zdjęć nie powala ;) Może w przyszłości choć ciut bardziej okiełznam ten aparat.
Pozdrawiam serdecznie, ponoć ciepło powoli do nas idzie :D



środa, 16 stycznia 2013

Potrzeba energii

Czy wspominałam już, że nie lubię zimy? Wiem, bardzo optymistyczny początek, ale ostatnio nie mogę inaczej. Szalenie chce mi się wiosny, tej energii, której ze sobą niesie, lekkiego powietrza i przede wszystkim CIEPŁEGO słońca! Tak! Więc zwłaszcza tego ciepła. Staram się je wytworzyć jak mogę. Bo nie chodzi tylko o ogrzanie ciała (choć nie twierdzę, że nie ma to znaczenia ;) ), ale o ogrzanie duszy.
Wobec tego ciągle szukam ciepła. A to w świeczkach dających magiczne światło, a to w zapachach otulających moje nozdrza. I wreszcie w kolorach. Tym razem mam ogromne zapotrzebowanie na czerwienie i pomarańcze. Otaczam się nimi jak mogę: czerwony sweter, pomadka. Nawet czerwone warzywka. Również tworzę na czerwono. Ponownie uszyłam wróbelki bo poprzednie zostawiam mamie, te już będą tylko moje ;) Pisałam o nich tutaj. I popełniłam też obraz. Też ptaszka, bo chyba nie może być już inaczej. I właśnie uzmysłowiłam sobie jego kontrast. Nie tylko kolorystyczny. Mianowicie zimorodek. Rodzi się w zim(n)ie, ale dla mnie urodził się w cieple. By ciepło nieść :)

Pozdrawiam Was ciepło, nie dajmy się zimie! Jeszcze tylko trochę... ;)

wtorek, 1 stycznia 2013

Ostatki i codzienność

Niestety powoli kończy się ten magiczny okres końca roku, gdzie panować może rodzinna ciepła atmosfera wyczarowana za sprawą świąt a później szaleństwa sylwestrowej nocy. Nostalgia miesza się z szaleństwem, pracowitość z lenistwem. Lubię ten czas, niestety powoli zanika. Ucieka szybko jak wszystko co dobre. Na szczęście nim przejdziemy do codzienności stykamy się jeszcze z jedną szczególną rzeczą. Z refleksjami. Zastanawiamy się nad swoim życiem, dokonaniami, zmianami, postanowieniami tymi dotrzymanymi lub nie. Aż w końcu kończymy ten rachunek sumienia nowymi roszczeniami wokół siebie. No, wykonujemy... lub nie.
Nie jestem zwolenniczką czekania do Nowego Roku by coś sobie postanowić. Jestem z tych co mówią "jeśli masz coś zrobić, zrób to teraz". Po co czekać? Przecież każda chwila jest odpowiednia by coś ze sobą zrobić.
Nie mogę jednak nie spojrzeć wstecz. Ten rok, 2012 uważam za udany. Ach, to brzmi nudno i układnie. Był naprawdę fajny! Konstruktywny, ciekawy, zaskakujący. Na pewno nie monotonny. I to w dużej mierze za sprawą tych literek, które tu składam. I tych które czytam na Waszych Blogach. Dajecie Dziewczyny naprawdę niezłego kopa do roboty :) Jesteście inspirujące, niesamowicie pomysłowe, ciepłe. Dziękuję Wam za to. Dzięki Wam sięgnęłam po modelinę, igłę z nicią a następnie maszynę do szycia. Zaczęłam decoupage. Częściej chwytałam za pędzel. Ach, jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które mogłabym tu wymienić, ale pozostaną moją słodką tajemnicą ;)
Jeszcze raz dziękuję :*
Na koniec moja mała Anielica, która ostatnio powstała. Obyście i Wy znalazły (lub znaleźli) swoje Anioły :)