Jakiś czas temu wymyśliłam sobie takie oto drobiazgi. Kosztowało mnie to 0zł, gdyż wszystkie elementy wykonawcze miałam w domu, tj. gaza, pot pourri (ale zamiast tego można zrobić mieszankę z herbat i sody- taką wykorzystałam gdy robiłam woreczki do butów- rewelacja!), wstążeczki i guziki. Chwila moment i wiosna zawitała do szaf ;)
A tutaj malunek podróżniczka. Akryl na płótnie. Niestety jakość zdjęcia jest hm... taka sobie, ciągle staram się to opanować. Nie bardzo to więc widać, ale wierzcie mi, ma w sobie wiele ciepła.
Pozdrawiam serdecznie!
Ps. Widziałam już kwitnące fiołki! Niestety nie miałam jak zrobić im zdjęć, ale będę jeszcze polować...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń