sobota, 27 października 2012

Zaćwierkały trzy wróbelki

Wiem, wiem, znów ptaki a mówiłam o chustecznikach. No nie mam nic na swoją obronę poza tym, że tu zdjęcia powstały od razu a tam niestety, hm, zbieram się w sobie ;) Poza tym zapomnijmy na chwilę o zimnie i tym do czego może prowadzić a skupmy się na przyjemnościach!
Jakiś czas temu przeglądając tę kopalnię jaką jest internet niespodziewanie trafiłam w te progi. Zakochałam się i powiedziałam "muszę je mieć!"
Wróbelki, słodkie, milutkie, filcowe. Rozbrajające. To są te przymiotniki, które przyszły mi na myśl gdy je zobaczyłam, zwłaszcza ten nieopatrznie wymieniony jako ostatni. Musiałam tylko dokupić odpowiednie kolory filcu i do roboty! Chociaż nie było to proste, ponieważ mój czas wolny jest niemiłosiernie skurczony do niezbędnego minimum (czyli tych kilka minut, które udaje mi się wygospodarować przed pracą). No dobrze, konkrety! Jak wyszło? Tak wyszło :D



Niestety, albo i stety, nie nacieszyłam się nimi zbyt długo. Już następnego dnia pofrunęły wraz z moją mamą do pracy by cieszyć jej oczy. Szybko zrobiłam im więc zdjęcia i pomachałam na dowidzenia. Ale co tam, mogę przecież zrobić następne, a co ;)
Wobec tego pozdrawiam Was ćwierkająco i mam nadzieję, że częściej będę zaglądać na bloga bo cieniutko z tym... :***


niedziela, 21 października 2012

Chustecznik

Witam!
Ostatnio robiłam coś co może się przydać w tę aktualnie paskudną jesienną pogodę, choć mam gorąco nadzieję, że będzie obrastać kurzem ;) Mianowicie chusteczniki! Zrobiłam trzy (narazie), więc co jakiś czas pokażę wam jeden bo jak to mówią, co za dużo to niezdrowo.
Na pierwszy rzut idzie chustecznik z moim kochanym Alfonsem Muchą.

Jest biało- szary ze stonowanymi kolorystycznie ilustracjami. Wpierw myślałam, że nada się do kuchni bo marzy mi się na przyszłość białe wnętrze. Ale zdanie zmieniłam i wykonałam drugi, który pokażę Wam już niebawem. A ten znajdzie zastosowanie w innym miejscu. Ja wychodzę z założenia, że takich rzezy nigdy za wiele bo przecież nie używamy ich tylko przy przeziębieniach ;)



Pozdrawiam i życzę Wam miłej i naprawdę wypoczynkowej niedzieli :)

środa, 17 października 2012

Moja esencja jesieni...

Każdej z nas słowo jesień kojarzy się z czymś innym, a to z pięknymi złotymi liśćmi, z kasztanami i żołędziami z których można ze swoimi pociechami tworzyć zabawne ludziki. Z soczystymi jabłkami, z których później powstaną kompoty lub pachnące cynamonem szarlotki. Wymieniać można bez końca. U mnie niestety natarczywie wysuwają się na przód myśli o deszczach lub brakiem jakże potrzebnego mi słońca w dużych ilościach. Bardzo staram się z tym walczyć i szukać tych dobrych stron. No i jak to mówią "szukajcie a znajdziecie" :)
Dla mnie jesień oznacza orzechy. Zwłaszcza laskowe, które uwielbiam i na ich widok zawsze cieknie mi ślinka. A jak pomyślę o nich zatopionych w czekoladzie lub zmielonych i dodanych do jakiegoś ciasta... Ajajaj!


Uwielbiam swojego Dziadka do Orzechów. Mamy go odkąd pamiętam a i pewnie moja mama czy dziadkowie wiedzieliby więcej na jego temat. Uwielbiam takie przedmioty z duszą. I może nie jest najwygodniejszy w użyciu to nie zamieniłabym go na żaden inny.


Co jeszcze lubię w jesieni? Chyba ten moment kiedy moja kotka odczuwa (tak samo jak pańcia) brak słońca i tego ciepełka. Szuka wtedy go na naszych kolanach. A jak już na nie wskoczy, oczywiście uprzednio się przeciągając o krzesełko na którym siedzimy zaczyna dawać koncert mruczenia. Co jest niesamowicie przyjemne ;)

Pozdrawiamy Was więc bardzo mrucząco! Obyście znalazły własne dobre strony jesieni by każdego dnia choć przez chwilę się uśmiechać :)

środa, 10 października 2012

Tulipany

Witajcie :)

Ostatnio przyjaciółka pytała się mnie czy dam radę namalować dla jej siostry obraz z kwiatami. Czemu nie? :) Stanęło na tulipanach. Były z nimi tyci perypetie ponieważ wpierw wydawały mi się takie... bez życia. Po prostu wazon z kwiatami. Ale wtedy jeszcze nie było tych kwiatków lekko pochylonych. Dodatkowo jak robiłam zdjęcia wogóle nie chciały oddać kolorów, które widniały w rzeczywistości na obrazie (a przyszła właścicielka mieszka kilkadziesiąt kilometrów ode mnie).
Suma-sumarum domalowałam owe boczne kwiatki i to małe serduszko leżące obok wazonika i od razu życia nabrało :D A najważniejsze jest to, że się podobało, co za tym idzie jestem strasznie zadowolona. Mam nadzieję, że będzie dobrze Ci służył w mieszkanku! :*


Jeszcze chciałabym tylko zaznaczyć, że kolory na zdjęciach dalej nie oddają rzeczywistości... Kwiaty są ładnie różowo- fioletowe. Jasne, żywe, nie żadne ciemne :( Przy fotografowaniu obrazów aparat się mnie niestety jeszcze nie słucha ;)
Pozdrawiam was serdecznie!

piątek, 5 października 2012

Coś od siebie

Ostatnimi czasy życie toczy mi się w zawrotnym tempie. Właściwie cieszy mnie to, nie mam poczucia stagnacji i umykającego życia. Każdy dzień przynosi coś nowego, nieoczekiwanego. Uczy i skłania do przekraczania własnych granic.
Wczoraj np. było mi dane poznać cztery fantastyczne babeczki z którymi jechałam na pewne szkolenie do Bydgoszczy. Przesiedziałyśmy w aucie kilka godzin i przegadałyśmy tyle jakbyśmy się znały od lat. To niesamowite co ludzie niepozornie w sobie noszą. Cieszę się bo człowiek czasami sobie myśli, że jest sam, jego zainteresowania, kłopoty, przemyślenia są strasznie indywidualne a tu taka niespodzianka! Dziękuję dziewczyny! :)

A teraz coś od siebie. Jakiś czas temu (oj, chyba nawet sporo) tworzyłam tutorial na takiego oto koliberka, jak namalować w Photoshopie. Jeśli chcecie możecie i Wy! Nie wiem dlaczego moje malunki się kręcą wokół ptaków, chyba coraz bardziej zaczynam doceniać ich urodę na tym czasem surowym i bezwzględnym świecie... Ach, tylko byle bym nie zaczęła marudzić!TUTAJ znajdziecie stronkę na której zobaczycie w całości tutorial, również do ściągnięcia.


I jeszcze kilka zdjęć słońca z mojego daszku. Na idealne zakończenie tego ciemnego i deszczowego dnia.


Pozdrawiam was cieplutko i życzę wam mnóstwa słońca w te jesienne dni! :)